-Halo?-odparłam.
-Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Olivią Blake?
-Tak. A z kim mam przyjemność?
-Nazywam się Melanie Krey, jestem główną ambasadorką domu mody w Nowym Jorku Burberry i mam dla pani bardzo fajną propozycję. A mianowicie chcielibyśmy podpisać z panią umowę. Jest pani fotografką prawda?
-Tak.-przytaknęłam i słuchałam dalej.
-Czy była by pani skłonna do przeprowadzenia się do Nowego Jorku?-spytała na co oczy mi wyszły z orbit.
-Do Nowego Jorku? Dlaczego tam a nie w Londynie?
-Burberry w Londynie tymczasowo nie szuka fotografa. A my tak. Więc?
-Czy mogłabym to przemyśleć?-poprosiłam.
-Oczywiście! Ma pani miesiąc. Dziękuję i myślę, że przemyślisz to. Do widzenia.-rozłączyła się. Cieszyłam się, że dostałam taką szansę, ale z drugiej strony jest to daleko od przyjaciół, Harry'ego... . Muszę im powiedzieć.
Akurat jak na zawołanie dzwonił Hazza.
-Cześć kochanie.-powiedział wesoły do telefonu.
-Hej Harry. Co tam?-spytałam kładąc się na łóżku.
-Nic, tylko zapraszam cię na kolacje.
-O której?-spytałam.
-Za godzinę. Zdążysz.-zaśmiał się.
-Dobrze, bo muszę ci coś ważnego powiedzieć.
-Przyjadę po ciebie. Na razie.-rozłączyłam się i poszłam szukać odpowiedniego stroju na naszą randkę. Szukałam aż znalazłam. Ubrałam może złote szpilki i poszłam do łazienki się pomalować. Usta pomalowałam na blady róż a oczy podkreśliłam eyelinerem czarnym i nałożyłam złoty cień do powiek. I byłam gotowa. Włączyłam sobie Pretty Little Liars chyba mój ulubiony serial. Z transu wybudził mnie dzwonek do drzwi.
Szybko poprawiłam sukienkę ostatni raz przeglądając się w lustrze i otworzyłam.
-Witaj. Wyglądasz bosko.-powiedział i namiętnie mnie pocałował w usta.
-Ty też niczego sobie.-powiedziałam i zamknęłam mieszkanie i pojechaliśmy na randkę. Byliśmy w bardzo eleganckiej restauracji w centrum Londynu.
-Dzień dobry. Miałem tu zarezerwowaną salę ze stolikiem dwu osobowym.-powiedział loczek.
-Nazwisko?-spytała długonoga blondynka z dekoltem patrząc się z pożądaniem na MOJEGO chłopaka.
-Styles. Harry Styles.-wystarczyło jego nazwisko a ona chyba odpłynęła. No ale co się dziwić, chłopak ma swoje atuty...
-Proszę za mną.-szła pierwsza a my za nią. Machała swoim wielkim tyłkiem aby przyciągnąć jego uwagę, ale on należał dzisiaj do mnie.-Życzę państwu miłego wieczoru.-i poszła sobie.
-Więc co miałaś mi powiedzieć takiego ważnego?-spytał jedząc kawałek steku z żurawiną i jabłkiem.
-Harry, posłuchaj mnie.-zaczęłam i złapałam go za dłonie.-Dzisiaj zadzwoniła do mnie kobieta, która jest ambasadorką domu mody Burberry w Nowym Jorku. Zaproponowała mi pozycję fotografki na pokazach.
-To super! Gratulacje kochanie!-uśmiechnął się i pocałował moje dłonie.
-Nie rozumiesz.-powiedziałam na co zmarszczył brwi.-Muszę się przeprowadzić do Nowego Jorku. Mam miesiąc.-powiedziałam ciszej.
-Ja...nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony chcę żebyś jechała, ale z drugiej strony będziesz daleko ode mnie.-powiedział i ręką potarł o swoje skronie.
-Harry, a co z naszym związkiem?-spytałam.
-Nie wiem.-powiedział i schował twarz w ręce.-A ty? Chcesz tam lecieć?
-Chcę.-powiedziałam cicho.
-To leć. Nie zatrzymuje cię. Ale będziemy tęsknić.
-Ja też.-powiedziałam i wstałam od stołu i go przytuliłam.-Na prawdę cię kocham.
-Ja cię bardziej. Ale nie wiem jak dam radę.
-Damy radę. Wierzę w nas.-powiedziałam. Po kolacji Harry odwiózł mnie do domu i mocno pocałował.
-Jutro zabieram cię do mojej rodziny.
-Co?-od razu poczułam strach. A co jeśli mnie nie polubią?
-Tak to. Bądź gotowa na kilka dni.-pocałował mnie w nos i poszedł. Ściągnęłam sukienkę i dałam ją do prania. Szpilki odłożyłam do szafy i przebrałam się w piżamę. Dawno nie rozmawiałam z Emmą. Wzięłam mojego laptopa z Apple i włączyłam. Na moje nieszczęście nie było jej. Za to sprawdziłam sobie konto bankowe na które ostatnio przelało się kilka set tysięcy funtów za ostatnie sesje, które robiłam.
Następnego dnia obudziłam się o 8.26 i szybko poszłam się ubrać. Na śniadanie zjadłam tylko jabłko i popiłam wodą, ale i tak zatrzymamy się w Starbucksie na kawę i pączka czy coś. Siedziałam tak w kuchni wyczekując dzwonka aż wreszcie rozbrzmiał po mieszkaniu.
-Hej.-przywitałam się z nim krótkim całusem w policzek i poszliśmy do jego samochodu.
-I co? Przemyślałaś?
-Nie, nie wiem co mam wybrać.-oparłam głowę o szybę.
-Olivia, musisz wreszcie podjąć decyzję.
-Ja...ja jadę. Jadę do Nowego Jorku.
-Dobrze. Pamiętaj, że nigdy o tobie nie zapomnimy z chłopakami.-i na tym zakończył naszą rozmowę. Do domu rodziców Stylesa dojechaliśmy 2 godziny później.
-Denerwuje się.-powiedziałam.
-Moja mama ciebie polubi. Obiecuję.-pogładził mnie oo policzku. Weszliśmy i przywitał mnie zapach szalotki-mojego ulubionego ciasta. Obok nas stanęła kobieta o kruczoczarnych włosach.
-Dzień dobry pani. Jestem Olivia Blake, dziewczyna pani syna.-powiedziałam i podałam jej dłoń na co mnie przytuliła.
-Co tak oficjalnie?-spytała i się zaśmiała.
-Denerwowała się.-powiedział za mnie Harry i powitał się z zapewne jego siostrą.
-Cześć! Ty jesteś pewnie Olivia! Harry mi wieeele o tobie mówił! Jesteś jeszcze ładniejsza niż z opowiadań Harolda i ze zdjęć.-przytuliła mnie jeszcze mocniej niż jej matka.-Witamy w rodzinie.
-A gdzie Robbin mamo?-spytał Harry wchodząc razem ze mną u boku do salonu.
-W pracy. Ma nocną zmianę. Może pójdziemy na obiad do restauracji?-zaproponowała na co wszyscy się zgodziliśmy. Poszliśmy do jakiejś cichej małej restauracji i zamówiliśmy sobie po makaronie ze szpinakiem. Harry oczywiście musiał coś odstawić bo jak nie inaczej.
-A czym się zajmujesz na co dzień?-spytała Ann.
-Jestem fotografką.-powiedziałam.
-Widziałam ostatnią sesje chłopaków. Wyszły genialnie!-powiedziała Gemma.-Zostajecie do jutra?
-Tak. Jutro wieczorem wyjedziemy.-powiedział Hazz który chyba już się uspokoił.
-To jutro zabieram cię na zakupy po tutejszym mieście.-powiedziała jego siostra na co się ucieszyłam.
Jak wracaliśmy Harry i Gemma szli obejmując się a ja za nimi z Ann szłyśmy śmiejąc się cicho. Musiałam im zrobić zdjęcie i wrzucić na Instagrama z podpisem Hi @harrystyles and @namelessgem :*.
Znowu was zawiodłam. Przepraszam że rozdział dzień później, ale miałam wyjazd i musiałam jechać. Przepraszam.... :(